Z niemałym niepokojem i pewnym rozczarowaniem przeczytałem ostatnio artykuł o tym, dlaczego studenci farmacji nie chcą po studiach pracować w szpitalu. Początkowe wzburzenie ustąpiło ostatecznie wątpliwościom, co może być przyczyną tak pobieżnej oceny i czy jest ona dokonywana przez samych studentów na podstawie obserwacji czy też doświadczeń z praktyk, a może winni są wykładowcy, którzy nie prezentują wizji pracy w aptece szpitalnej jako szczególnie interesującej?
Farmaceuta szpitalny może więcej
Już na samym początku chciałbym przytoczyć zapisy Ustawy o izbach aptekarskich z dnia 19 kwietnia 1991 r. (Dz.U. 1991 Nr 41 poz. 179) jak i Ustawy Prawo Farmaceutyczne z dani 6 września 2001 roku (Dz. U. 2001 Nr 126 poz. 1381), która definiuje opisuje zadania farmaceuty jako udzielanie usług farmaceutycznych. W pierwszej części art. 86 możemy zapoznać się z szeregiem usług podstawowych, które jednak są w jasny sposób poszerzone o kompetencje zarezerwowane jedynie dla farmaceutów szpitalnych. Ustęp 3 wspomnianego artykułu traktuje:
„W odniesieniu do aptek szpitalnych usługą farmaceutyczną jest również:
- sporządzanie leków do żywienia pozajelitowego i dojelitowego;
- przygotowywanie leków w dawkach dziennych, w tym leków cytostatycznych;
- sporządzanie produktów radiofarmaceutycznych na potrzeby udzielania świadczeń pacjentom danego podmiotu leczniczego;
- wytwarzanie płynów infuzyjnych;
- organizowanie zaopatrzenia szpitala w produkty lecznicze i wyroby medyczne;
- przygotowywanie roztworów do hemodializy i dializy dootrzewnowej;
- udział w monitorowaniu działań niepożądanych leków;
- pomoc w badaniach klinicznych prowadzonych na terenie szpitala;
- udział w racjonalizacji farmakoterapii;
- współuczestniczenie w prowadzeniu gospodarki produktami leczniczymi i wyrobami medycznymi w szpitalu;
- prowadzenie ewidencji badanych produktów leczniczych
Minima facilis et est ipsam dolorem oraz produktów leczniczych i wyrobów medycznych otrzymywanych w formie darowizny;
- ustalanie procedur wydawania produktów leczniczych lub wyrobów medycznych przez aptekę szpitalną na oddziały oraz dla pacjenta”
Już z samej mocy prawa farmaceuta szpitalny ma dużo szerszy wachlarz możliwości, dzięki którym wykonywany przez niego zawód w bardziej kompleksowy sposób wpisuje się w bycie fundamentem łańcucha ochrony zdrowia.
Przemilczane zalety
W obronę chciałbym wziąć również grono farmaceutów szpitalnych, którzy wybrali swoje miejsce zatrudnienia nie w wyniku serii niefortunnych zdarzeń, ale w wyniku przemyślanej decyzji, za którą stał szereg zalet i przywilejów. Jeśli skupiamy się na rzeczach czysto przyziemnych, etat w aptece szpitalnej to 7h 35min w systemie jednozmianowym (nie licząc dyżurów np. w pracowniach). Skoro już wspomniane zostały owe pracownie, jak te niechlubne przygotowujące leki cytotoksyczne, warto wspomnieć, że pracujący w nich farmaceuci za narażanie się na szkodliwe czynniki otrzymują dodatek pieniężny. Praca w „budżetówce” ma również inne bonifikaty, które być może nie zawsze mogą się równać dodatkom w sieciówkach, ale przynajmniej są niezbywalne, a nie uzależnione od realizacji planu i sprzedaży przykasówek.
Możliwość rozwoju zdobytych w toku studiów umiejętności, praktyczny wykorzystanie wyuczonych narzędzi i wiedzy, codzienny kontakt z lekiem nie tylko w postaci kartonika, ale żywego leku – w recepturze, pracowni leku cytostatycznego, nie zapominajmy również o ogromnej foli farmaceutów szpitalnych zatrudnionych w pracowniach żywieniowych! – daje niemałą satysfakcję.
Pracujemy z lekarzami, a nie pacjentami
Nie do podważenia jest fakt, że farmaceuta szpitalny w codziennej praktyce nie współpracuje z pacjentem – jednak ma możliwość dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniem z szeregiem innych odbiorców. W mojej ocenie kontakt z personelem pielęgniarskim, lekarskim, udział w spotkaniach komitetów terapeutycznych, rad ds. akredytacji, zespołów ds. zakażeń szpitalnych czy antybiotykoterapii stanowi bezcenną wartość dodaną i niejednokrotnie jest dużo większą nobilitacją niż objaśnianie pacjentowi zapisów ulotki – mamy szansę rozmawiać na zupełnie innej płaszczyźnie, zupełnie innym poziomie merytorycznym.
Apteka szpitalna to nie duży magazyn
Jeśli ktoś widzi aptekę szpitalną jedynie przez pryzmat apteki ogólnodostępnej podniesionej do którejś potęgi, w której część ekspedycyjna jest kilka razy większa, liczba leków znacznie wyższa, a obroty wielokrotnie przemnożone, to daje policzek wszystkim pracującym w nich farmaceutom. Być może systemy unit dose nie są częstym widokiem w szpitalnych realiach, ale gdyby głos oddać samym szpitalnikom, nie zawsze decyduje koszt, ale też ergonomia pracy i czysty pragmatyzm. Fakt, że leki na oddziały przygotowują nadal farmaceuci nie znaczy, że technika nie puka do drzwi aptek szpitalnych. W miażdżącej większości pracownie żywieniowe czy pracownie leku cytotoksycznego spełniają surowe i wysokie europejskie standardy i tam są ukryte miliony, których nie widać w izbie apteki.
Na koniec, nie zapominajmy, że coraz częściej to apteki szpitalne przejmują rolę działów badań klinicznych w szpitalach, a ukryty w takim rozwiązaniu potencjał rozwoju i szans na dofinansowanie sprzętu jest niebagatelny. Pełnienie roli koordynatora badania z ramienia takiego działu czy nawet sama rola farmaceuty w badaniu klinicznym nierzadko jest dodatkowo płatna. Nagle język angielski niezbędny jest w codziennej weryfikacji dokumentów źródłowych a nie stanowi miłej odskoczni od nudy, gdy do apteki zawita zagraniczny turysta z kaszlem. Nagle farmaceuta w dużo bardziej namacalny sposób styka się z gigantami świata farmacji i organami regulacyjnymi, o których czytał jedynie w podręcznikach.
Nie dam powiedzieć złego słowa
Podsumowując, zawód farmaceuty szpitalnego niesie Bezradne państwo nadal przegrywa walkę z nielegalnym wywozem leków za sobą wachlarz możliwości, o jakim farmaceuta apteczny może jedynie pomarzyć. Kontakt z lekarzami, epidemiologami czy personelem pielęgniarskim przenosi naszą pracę na zupełnie inny etap, a kwestia zarobków choć w pierwszej chwili nie powala, jest tylko kwestią zauważania dodatkowych możliwości w postaci pełnienia obowiązków w pracowni czy dziale badań klinicznych. A podpisywanie dokumentów – z racji większego obrotu szpitali papierków jest zwyczajnie więcej. Jednak podbijanie się w książkach narkotycznych i rozpisywanie cytostatyków choć żmudne, daje znacznie więcej
KOWAL: Aplikacja dla aptek szpitalnych i ogólnodostępnych satysfakcji niż podbijanie faktur na syrop na brak apetytu i tonę innych nieprzydatnych suplementów.
Jeśli ktoś nie czuje klimatu apteki szpitalnej i jej możliwości, nie powinien jej robić czarnego PR-u. I taki przekaz powinien trafić zarówno do tych studentów czy absolwentów, którzy poszli najprostszą z możliwych ścieżek, lądując za pierwszym stołem, jak i do prowadzących na studiach, którzy pamiętają apteki szpitalne jedynie przez pryzmat swoich nieszczęsnych praktyk wakacyjnych dziesiąt lat temu i w imię zepsutego letniego czasu oczerniają wizerunek miejsc, gdzie praca nierzadko jest zaszczytem.
Artykuł Dlaczego studenci farmacji powinni pracować w szpitalu pochodzi z serwisu mgr.farm.